Przez wiele lat trwały sądowe batalie toczone przez spadkobierców hrabiego Juliusza Tarnowskiego z samorządem Suchej Beskidzkiej o odzyskanie rodowych włości na terenie miasta. Chodziło nie tylko o renesansowy zamek, ale też o inne nieruchomości. W tym roku władze miasta przegrały bitwę o kolejny budynek. Teraz mają szansę go odkupić. Ale chyba nie skorzystają…
Nieruchomością, o której odzyskanie Tarnowscy walczyli aż do tego roku, była 88-arowa działka przy ulicy Mickiewicza 20 w Suchej Beskidzkiej, zabudowana budynkiem, w którym niegdyś mieściła się ochronka, a później przedszkole. Na początku czerwca miasto musiało ją wydać pełnomocnikowi hrabiowskiej rodziny. Teraz okazuje się, że właściciele zamierzają ją sprzedać. Znaleźli potencjalnego nabywcę, który gotów jest zapłacić za nieruchomość 2 mln zł.
Ale jest jeden szkopuł. Spadkobiercy hrabiego Tarnowskiego nie mogliby zbyć nieruchomości, nie przedstawiając najpierw oferty gminie Sucha Beskidzka, która ma do niej prawo pierwokupu, zapisane w księgach wieczystych. Ich pełnomocnik przesłał więc do suskiego Urzędu Miasta akt notarialny wymieniający kwotę, którą miasto musiałoby zapłacić, by odzyskać działkę z budynkiem. Taką samą, jaką zamierza wyłożyć prywatny nabywca.
Żadna decyzja jeszcze w tej sprawie nie zapadła, choć wydaje się jednak, iż władze miasta nie zdecydują się na zakup nieruchomości. Na ostatniej sesji Rady Miasta burmistrz Suchej Beskidzkiej Stanisław Lichosyt stwierdził, że – jego zdaniem – cena 2 mln zł jest zbyt wygórowana, tym bardziej, iż stan budynku dawnej ochronki jest już bardzo zły. Radni nie podjęli tematu. Jedynie Tadeusz Kosman stwierdził, że skoro cena jest tak wysoka, sprawę należy uznać za zamkniętą. Władze miasta mają jeszcze niecały miesiąc, by dać odpowiedź pełnomocnikowi Tarnowskich.
Foto: Google Maps
Brak komentarzy