Bardzo trudna sytuacja w przychodni

Pacjenci przychodni w Zatorze są w bardzo trudnej sytuacji. Z dziećmi muszą jeździć do ośrodków zdrowia w innych miejscowościach, bo w ich własnym już nie ma pediatry. Sami też mają problem, by dostać się do lekarza na miejscu.

- Rejestracja działa od godziny 7.00, ale kiedy już uda się do niej dodzwonić, to okazuje się, że nie ma co liczyć na to, by ktoś mnie przyjął. Wszystkie miejsca do lekarzy są zajęte i co najwyżej można zapisać się na listę rezerwową po teleporadę. Przecież tak nie może być! - denerwuje się jedna z mieszkanek Zatora. Jeszcze większy problem mają rodzice dzieci. W przychodni już od stycznia nie ma żadnego pediatry.

Adam Merta, dyrektor Samodzielnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Zatorze przyznaje, że już od lat ma problem z brakiem dostatecznej liczby lekarzy, a ostatnio sytuacja jeszcze się pogorszyła. Obecnie w przychodni pracuje ich tylko troje (łącznie z samym dyrektorem), czasem też wspomaga ich czwarty, który już od dłuższego czasu jest na emeryturze. To zdecydowanie za mało. W okresach wzmożonej ilości infekcji i zachorowań nie są oni w stanie przyjąć wszystkich pacjentów.

- Już od kilku lat szukamy lekarzy, a w ostatnich tygodniach robimy to naprawdę intensywnie. Dajemy ogłoszenia wszędzie, gdzie to jest możliwe, lecz praktycznie nie ma żadnych zgłoszeń i chętnych do pracy. Na rynku nie ma nowych lekarzy. Jedyna możliwość to przeciągnięcie któregoś z innej przychodni, a każda z nich ma w tej chwili zbyt małą obsadę – wyjaśnia Adam Merta. Jak dodaje, pediatra nie jest koniecznością w podstawowej opiece zdrowotnej, niemniej lekarza tej specjalności przychodnia również poszukuje.

Foto: przychodniazator.pl