reklama
reklama

Od siedmiu lat samotnie opiekuje się dzieckiem, którego nawet na chwilę nie może spuścić z oka

MAGAZYN, Wiadomości, 01.04.2024 18:05, eł

Pani Iwona to istna superwoman. Niejedna inna kobieta nie byłaby w stanie poradzić sobie w jej sytuacji.

Od siedmiu lat samotnie opiekuje się dzieckiem, którego nawet na chwilę nie może spuścić z oka

Leoś Przystał ze Spytkowic na pozór jest zwykłym chłopcem – wesołym, ciekawym świata, lubiącym bajki i zabawy. Fascynują go pociągi, zwłaszcza zabytkowe, z lokomotywami parowymi. Ale choć ma już siedem lat, jego mama musi mieć oczy dookoła głowy, by nie zrobił sobie krzywdy. Nawet na chwilę nie może zostawić go samego w pomieszczeniu, a tym bardziej w ogrodzie.

Leoś zupełnie nie zdaje sobie sprawy z grożących mu niebezpieczeństw. Nie rozumie, że gdy wybiegnie na ruchliwą ulicę lub spadnie z wysokiej skarpy, może się to skończyć dla niego tragicznie. Przy tym jest nadpobudliwy i obdarzony nadzwyczaj dużą siłą (jak na siedmiolatka).

- Bez względu na to, co robię, muszę cały czas mieć go na oku. Jeśli jestem z nim sama w domu, boję się nawet wyjść do toalety, z obawy przed tym, co może mu wpaść do głowy. Gdy z nim wychodzę na spacer, mocno trzymam go za rękę, żeby mi się nie wyrwał – wyznaje Iwona Przystał, która samotnie wychowuje Leosia. - Na szczęście, dzięki temu, że mieszkam z rodzicami, zawsze mogę liczyć na ich pomoc. Jestem im za to bardzo wdzięczna.

Leoś urodził się bez małżowiny usznej i przewodu słuchowego po lewej stronie. Szybko też wyszło na jaw, że ma wrodzoną wadę serca - anomalię zastawki aortalnej... Jakby tego wszystkiego było mało, gdy chłopiec miał około 1,5 roku, jego mama zaczęła zauważać niepokojący regres w jego rozwoju.

- Zamiast robić dalsze postępy, tracił nabyte wcześniej umiejętności. Przestał wskazywać palcem, reagować na swoje imię, patrzeć w oczy. Z racji tego, że miałam już orzeczenie o jego niepełnosprawności z powodu tego uszka, zapisałam go na rehabilitację w Stowarzyszeniu Dać Szansę w Wadowicach, choć jeszcze nie wiedziałam, co jest przyczyną regresu u Leosia – opowiada mama chłopca. Dopiero w 2019 roku, gdy malec miał już trzy latka, zdiagnozowano u niego autyzm.

Leoś uczęszcza teraz do prywatnego przedszkola terapeutycznego w Chrzanowie, a oprócz tego ma dodatkowe zajęcia logopedyczne, psychologiczne, pedagogiczne, integracji sensorycznej oraz rehabilitację.

- Nasze życie wygląda tak, że najpierw jedziemy do przedszkola, a potem jeszcze na godzinę lub dwie terapii. Po powrocie do domu również ćwiczymy. Nawet soboty nie są dla nas wolne. Dopiero w niedzielę odpoczywamy. Ale widać efekty tych wszystkich zajęć, na które Leoś uczęszcza. Do piątego roku życia w ogóle nie mówił, zaczął dopiero, gdy już chodził do przedszkola – opowiada Iwona Przystał.

W ten napięty grafik kobieta musi również wcisnąć wizyty u licznych lekarzy specjalistów, pod opieką których pozostaje jej synek. A jest ich wielu, bo oprócz wspomnianych już problemów zdrowotnych Leoś ma między innymi astmę, zeza rozbieżnego i skośnego oraz atopowe zapalenie skóry...

Iwona Przystał nie ma łatwego życia, ale mimo to tryska energią i jest pełna optymizmu. - Staram się trzymać to wszystko w ryzach i sklejać do kupy, żeby Leoś mógł sobie w przyszłości radzić samodzielnie. Największym problemem jest dla mnie nie czas, który muszę poświęcać synkowi, lecz brak pieniędzy. To jest duże wyzwanie, by wystarczyło ich na wszystkie formy terapii, których potrzebuje Leoś i wizyty u specjalistów – mówi Iwona Przystał.

Można jej trochę ułatwić codzienną walkę o samodzielność synka, wpłacając choć drobną kwotę TUTAJ.


reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Brak komentarzy