reklama
reklama

Nigdy nie zapominają o tej rocznicy

Wiadomości, 15.09.2014 15:15, ks
W gminie Tomice nie zapominają o bohaterstwie amerykańskich lotników, którzy w 1944 roku zginęli w Zygodowicach.
Nigdy nie zapominają o tej rocznicy

 

Co roku dla uczczenia pamięci amerykańskich lotników organizowany jest rajd „Hell`s Angel” . Biorą w nim udział uczniowie okolicznych szkół. W miejscu tragedii zaś składane są symboliczne wieńce. Choć od tragicznych wydarzeń minęło już kilkadziesiąt lat, historia amerykańskich lotników jest wciąż żywa. Wydarzenia sprzed lat, doskonale pamięta Jan Skrzyński, mieszkaniec Zygodowic.
13 września 1944 roku grupa bombowa z 15. Armii Powietrznej USA dostała zadanie zbombardowania zakładów przemysłowych m. in. w Trzebini i Oświęcimiu. 831 eskadra wystartowała z Venosy na południu Włoch. Do rejonu bombardowania dotarło 96 maszyn. Jednym z samolotów był Liberalor B-24, nazwany przez lotników „Hell's Angel". Oprócz załogi na pokładzie znajdował się pilot-fotograf i operator radaru. Samolotem dowodził kpt. Wiliam Lawrence.
Po wykonaniu misji, w piątej godzinie lotu, „Hell's Angel" z załogą nr 64 został trafiony przez obronę niemiecką. Z szybko opadającej maszyny na spadochronach zdążyło wyskoczyć przez luk bombowy pięciu lotników. Nad Zygodowicami maszyna eksplodowała. Zginął kapitan i pięciu członków załogi, którzy nie zdążyli opuścić samolotu. Tragiczny lot był pięćdziesiątym bojowym lotem kpt. Lawranca. Po jego wykonaniu kapitan i kilku członków załogi miało wrócić do ojczyzny.
Pięciu lotników, którzy wyskoczyli na spadochronach zostało pojmanych przez Niemców i odesłanych do obozu jenieckiego. W 1945 roku powrócili do swojej ojczyzny. Ciała poległych sześciu lotników zostały pochowane w lesie w Zygodowicach, a w 1947 roku ekshumowane i przewiezione na amerykański cmentarz wojskowy w Belgii i do USA. Na polu chwały zginęli wówczas amerykanie: William C.Lawrance, Matthew W.Hall, Everett L.Mac Donald, William T.Eggers, Lewis L.Kaplan, Arthur E.Nitsche.

13 września 1944 roku grupa bombowa z 15. Armii Powietrznej USA dostała zadanie zbombardowania zakładów przemysłowych m. in. w Trzebini i Oświęcimiu. 831 eskadra wystartowała z Venosy na południu Włoch. Do rejonu bombardowania dotarło 96 maszyn. Jednym z samolotów był Liberalor B-24, nazwany przez lotników „Hell's Angel". Oprócz załogi na pokładzie znajdował się pilot-fotograf i operator radaru. Samolotem dowodził kpt. Wiliam Lawrence.

 

Po wykonaniu misji, w piątej godzinie lotu, „Hell's Angel" z załogą nr 64 został trafiony przez obronę niemiecką. Z szybko opadającej maszyny na spadochronach zdążyło wyskoczyć przez luk bombowy pięciu lotników. Nad Zygodowicami maszyna eksplodowała. Zginął kapitan i pięciu członków załogi, którzy nie zdążyli opuścić samolotu. Tragiczny lot był pięćdziesiątym bojowym lotem kpt. Lawranca. Po jego wykonaniu kapitan i kilku członków załogi miało wrócić do ojczyzny.

 

Pięciu lotników, którzy wyskoczyli na spadochronach zostało pojmanych przez Niemców i odesłanych do obozu jenieckiego. W 1945 roku powrócili do swojej ojczyzny. Ciała poległych sześciu lotników zostały pochowane w lesie w Zygodowicach, a w 1947 roku ekshumowane i przewiezione na amerykański cmentarz wojskowy w Belgii i do USA. Na polu chwały zginęli wówczas amerykanie: William C.Lawrance, Matthew W.Hall, Everett L.Mac Donald, William T.Eggers, Lewis L.Kaplan, Arthur E.Nitsche.

 

Co roku dla uczczenia pamięci amerykańskich lotników organizowany jest rajd „Hell`s Angel” . Biorą w nim udział uczniowie okolicznych szkół. W miejscu tragedii, w Zygodowicach, składane są symboliczne wieńce. Choć od tragicznych wydarzeń minęło już kilkadziesiąt lat, historia amerykańskich lotników jest wciąż żywa. 

 

Uroczystości odbyły się także w tym roku.

 

Po odegraniu hymnów państwowych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i Polski przez Orkiestrę Dętą z Zygodowic, przybyłych pod pomnik powitał serdecznie Wójt Gminy Tomice Adam Kręcioch. Przedstawił on obecnym tragiczną historię sprzed 70 lat.

 

Kilka słów do młodzieży skierował również przedstawiciel Konsulatu Stanów Zjednoczonych w Krakowie Konsul Colin Guard. Zwracając się do zebranych przypomniał, że również w jego rodzinie pamiętane jest wydarzenie z czasów II wojny światowej, gdy jeden z jej członków walcząc jako lotnik został zestrzelony w trakcie wykonywania misji bojowej w Europie i osadzony na wiele miesięcy w jednym z obozów. Powrócił on do swej ojczyzny wyłącznie dzięki pomocy Polaków, którzy dostarczali mu potajemnie żywność. Dodał, że tym bardziej cieszy go obecność w Zygodowicach podczas uroczystości upamiętniających lotników amerykańskich.

 

foto: UG Tomice

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy