reklama
reklama

Problem z ruderami. Szpecą i zagrażają bezpieczeństwu

Gospodarka, Wiadomości, 27.06.2024 18:43, eł

Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego mówi, że zwykle są to sprawy bardzo skomplikowane.

Problem z ruderami. Szpecą i zagrażają bezpieczeństwu

Popadające w ruinę budynki nie tylko szpecą nasze miejscowości, ale również zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców. Przechodząc koło kamienicy z odpadającymi kawałkami gzymsów można nabawić się solidnego guza, a nawet doznać znacznie poważniejszych obrażeń. Co gorsza, opuszczone domy jak magnes przyciągają ciekawskie dzieci, które często szukają sposobów, by dostać się do środka. A wejście do rozpadającej się rudery może mieć tragiczny finał…

Problem poruszyła na ostatniej sesji Rady Powiatu w Wadowicach radna Grażyna Stuglik-Nizio, korzystając z faktu, że w obradach uczestniczył powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Michał Kwarciak.

Wydaje mi się, że tych ruder przybywa. Czy rzeczywiście jest tak, że państwo sami z siebie podejmują działania w tym zakresie, czy tak się dzieje tylko w przypadku sygnalizowania o problemie? Z obserwacji i własnego doświadczenia jako sołtysa Inwałdu widzę, że jak nie zgłoszę, to się nic nie dzieje, a jak zgłoszę, to też dzieje się niewiele… - stwierdziła radna.

Michał Kwarciak odparł, że w większości przypadków takie sprawy prowadzone są na wniosek właścicieli tych budynków lub innych osób.

Owszem, jeżeli jeżdżąc po terenie prowadzonych inspekcji stwierdzimy, że jest gdzieś jakaś - jak to pani ujęła – rudera, podejmujemy działania z urzędu. Natomiast trzeba tutaj podkreślić jedną rzecz. Większość z tych postępowań to są sprawy bardzo skomplikowane. Jeśli pani zmierza do rudery, która stoi przy głównej drodze w Inwałdzie, to tam od dwóch lat czekamy na wyznaczenie przez sąd kuratora, co z różnych względów jest prawie niemożliwe, ponieważ od któregoś pokolenia budynek ma nieuregulowany stan prawny. Sąd nie może dotrzeć do wszystkich potencjalnych i żyjących spadkobierców, dlatego toczy się to tak długo… – wyjaśnił Michał Kwarciak.

Jak tłumaczył, czasem działania utrudnia również małopolski wojewódzki konserwator zabytków. Tak było na przykład w przypadku starego młyna w Andrychowie. – Do jego rozbiórki dążyła właścicielka nieruchomości, robiliśmy to także my. Ale konserwator zgodził się na nią dopiero wtedy, gdy dach się załamał i zawalił do wnętrza obiektu – mówił powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

Wspomniał też, iż niekiedy największą przeszkodą na drodze do rozwiązania problemu jest sam właściciel obiektu. Tak jest na przykład w przypadku kamienicy przy ulicy Mickiewicza w Wadowicach (na zdjęciu).

- Jej właściciel nie chce z nami z różnych względów współpracować. Prowadzimy teraz egzekucję obowiązku wykonania robót naprawczych. Został skierowany do sądu wniosek o ukaranie za brak utrzymywania obiektu w należytym stanie technicznym. W tym przypadku chciałbym podziękować panu burmistrzowi Wadowic. My nie mamy możliwości fizycznego zabezpieczenia tego budynku, więc na moją prośbę pan burmistrz postarał się wygrodzić ten teren. Chociaż widziałem ostatnio, że niektóre z tych balustrad zniknęły, to w jakiś sposób zabezpieczają one część chodnika, żeby komuś coś na głowę nie spadło. Jesteśmy już na takim etapie postępowania egzekucyjnego, że może nie w tym, ale w przyszłym roku będziemy prowadzić wykonanie zastępcze obowiązku zabezpieczenia tego obiektu – powiedział Michał Kwarciak.


Foto: Google Street View
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Konkret, 28.06.2024 09:33

Trochę dziwne, ze sprawy się wloką bo nie można ustalić wszystkich spadkobierców. Często sie czyta w gazetach ogólnopolskich, ze sąd wzywa do ujawnienia się, do zgłoszenia się spadkobierców jakiejś nieruchomości i mają ci spadkobiercy pół roku na zgłoszenie się. Potem się ich pomija - jak rozumiem. Więc niechby cała procedura trwała 1 rok. Bardziej mi to wygląda na nieudolność urzędników. Sam mam taki problem. Gmina starała się przejąć część drogi z nie uregulowana kwestią własności. Po 3 latach udało się i po problemie - sądzi ktoś ? Nie. Okazało się, ze 50 metrów dalej też kawałek tej samej drogi ma nie uregulowana kwestię własności. I cyrk zaczyna się od nowa, jakby tego nie dało się zrobić razem z tą pierwszą sprawą.